Najnowsze komentarze
zjadacz bułek do: Rozczarowanie...
Zgadzam się z Tobą. Typowy cross...
A dlaczego miałem odnosić się bez ...
zjadacz bułek do: Rozczarowanie...
Drogi Ruff Rider, miło mi, że odni...
Drogi "Zjadaczu Bułek" :) Refleksj...
zjadacz bułek do: Rozczarowanie...
Taka refleksja poboczna. Często be...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

25.10.2012 00:59

Duma czy potępienie.

Dziś znów pojechałem do pracy na moto.

Tak. Wiem. Jest koniec października. Zimno, gumy nie kleją, kości przemarzają. Wiem.

Przednią oponę mam już powoli kwalifikującą się do wymiany (ograniczniki jeszce nie wyszły, ale już im bliżej niż dalej). Wiem!

Nie powinno się jeżdzić już bo to niebezpieczne. WIEEEEEEM!

Ale zaspałem.

I środkami komunikacji miejskiej byłbym w pracy już bardzo późno. Więc pojechałem.
Jak zresztą od trzech dni... bo od trzech dni mówię sobie, że już od jutra MPK po czym budzę się zbyt późno i wsiadam na motocykl.

W tzw. "sezonie" to u mnie nic niezwykłego, bo dojeżdżam tak codziennie. Ale sezon już się skończył. Przynajmniej wg moich standardów. Dlatego napisałem "znów".

Po pracy postanowiłem pojechać jeszcze na obiadokolację do jednej kanjpki, która jest mi zupełnie nie po drodze do domu, ale ją lubię, dają jeść dobrze i niedrogo, a poza tym od kiedy to motocyklem się jeździ nakrótszą drogą.

No więc jadę sobie trasą, którą znam na pamięć i w pewnym momencie dojeżdzam do miejsca, gdzie lepiej jechać torowiskiem, bo pas dla samochodów jest od niego oddzielony małym murkiem i jak się za nim utknie w korku to trzeba odczekać kilka zmian świateł.
Torowisko ma tylko jedną wadę. Z nieznanych mi powodów jest w tym miejscu cholernie zapiaszczone.

Miewacie czasem "prorocze" myśli ??

Takie np. gdy idziecie w znany wam na pamięć zakręt 140 i nagle w głowie pojawia się
bez wyraźnego powodu głos: zwolnij! Ujmujecie gazu, wjeżdzacie w zakręt 110 zamiast 140 i okazuje się, że tuż za zakrętem jest wyjazd z bocznej drogi i właśnie wyjeżdża z niej jakaś półciężarówka. Albo gdy zamierzacie wyprzedzić samochód i w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, widocznośc dobra, a z przeciwka nic nie nadjeżdża, ale coś podpowiada, że trzeba uważać po czym gdy jednak zaczynacie go wyprzedzać kierowca samochodu przed wami bez patrzenia w lusterko rozpoczyna ten sam manewr. Tylko wtedy Wy już się tego spodziewacie i macie zaplanowany manerw ominięcia, a kciuk przygotowany nad przyciskiem klaksonu. O takich myślach mówię, bo ja je miewam dość często.

I tym razem znów coś podobnego miałem. Jadę sobie więc tym zapiaszczonnym torowiskiem i myślę: żebym tylko się nie wyłożył na tym piachu. 50 metrów dalej, w miejscu gdzie nie ma już murka oddzielającego torowisko od pasa dla samochodów, delikatnie naciskam przedni hamulec, żeby nie utknąć tym razem za tramwajem i wrócić między samochody. Delikatnie, bo przeciez wiem, że tu dużo piachu i trzeba uważać.
Okazuje się, że jednak nie dość delikatnie. Przednie koło łapie potężny uślizg a całe moto chce mi się położyć na prawo. A wszystko to tuż obok osobówki i zaraz za jakimś busem. Prędkość niewielka, ale już widzę oczami wyobraźni jak walę głową w tył tego busa i wpadam przed maskę osobówki za nim. Obym tylko motocyklem nie trafił w tą osobówkę i oby na mnie potem nie najechała. W dodatku wszystko to na oczach pełnego ludzi przystanku. Odruchowo kopię prawa noga w ziemię z całej siły. Odbijam się od ziemi, wracam do pionu i jadę dalej jak gdyby nigdy nic.
Uff. Udało się.

I tutaj pojawiają sie pytania:
Czy uratowałem się dlatego, że jestem dość doświadczonym jeźdźcem czy też może przez to, że jestem doświadczony, jechałem rutynowo i dlatego do tej sytuacji w ogóle doszło? Czy należy się cieszyć, że udało mi się wyjść z tej sytuacji i dziękować za to własnym umiejętnościom. Czy też powinienem się palnąć otwarta dłonią w tył głowy i powiedzieć sobie "Ty idioto! Gdzieś tam wjechał i czemu nie jechałeś wolniej skoro wiedziałeś co Cię tam czeka!"

Nie znam odpowiedzi na te pytania. Może na wszystkie jest twierdząca, a może tylko na niektóre. Możliwe też, że na wszystkie powinienem sobie odpowiedzieć przecząco i zastanowić się nad sprzedażą motocykla. Ale na razie chyba wcale nie chcę znać tych odpowiedzi. Bo jeśli uratowałem sie dzięki doświadczeniu to znaczyłoby, że całkiem niezły ze mnie jeździec a to mogłoby spowodować, że popadnę w samozachwyt i stracę czujność, przestane byc ostrożny. Gdyby znowu założyć, że to przez rutynę z doświadczenia właśnie wynikającą do tego doszło to oznaczałoby, że na nic te 8 lat na moto i ponad 90 000 przejechanych kilometrów i zwykły piaseczek przez własną nieroztropność gotów mnie położyć jak zółtodzioba. Dlatego chyba lepiej nie szukać tych odpowiedzia na siłę.

W każdym razie na pewno nie zamierzam przestać jeździć. Tak jest! I to jest jedyna odpowiedź, którą znam na pewno - z całą pewnością mogę stwierdzić, że nadal jestem taki głupi!

P.S.
Ale jak przyjechałem do tej knajpki to ręce mi tak drżały od adrenaliny, że wylewałem połowę zupy z łyżki na drodze miska-paszcza.

Komentarze : 4
2012-10-26 08:03:30 roberto 1351

Piasek przecież na torowisku jest wysypany z tramwaju z jego hamulców i tu własnie trzeba uważac.

2012-10-25 15:47:00 Ruff Rider

Trafiłoby na świeżaka, jebnałby i się nauczył, jak należy hamować a tak to się nigdy nie nauczy aż kiedyś przegnie tak, że nawet ABS nie pomoże. Tylko wtedy może się okazać, że nie zdąży się zdziwić "dlaczego abs mnie nie uratował"... Dlatego ja nie odczuwam potrzeby ABSu, wiem co robię i jak robię a jak jebnę (co mi się już tez zdarzyło w życiu) to będę wiedział dlaczego :)

2012-10-25 15:38:31 Mikkagie

A może zwyczajnie trzeba by się przeprosić z wujkiem ABS-em. Bo taki doświadczony jeździec, a mało brakowało, żeby skończył pomiędzy kołami fiata punto a asfaltem ;) Strach pomyśleć, co by było, gdyby trafiło na świeżaka.

2012-10-25 14:28:20 EasyXJRider

Kilka razy takie przeczucia uratowały mi tyłek. Od pewnego czasu towarzyszą mi nieprzerwanie i pewnie z tego powodu jeżdżę wręcz asekurancko.

  • Dodaj komentarz